wtorek, 14 maja 2013

Wstęp.




Dlaczego nie potrafimy zawalczyć o szczęście, które jest tuż przed nami? Dlaczego boimy się wyciągnąć po nie rękę?
Przecież nie zawsze los jest tak łaskawy, by dać nam drugą szansę, a czasem tylko przypadek decyduje kiedy i gdzie spotka nas coś dobrego, pięknego.
A my uciekamy i chowamy się, gdy pojawi się coś nowego, nieznanego i intrygującego.
Chyba warto jest się trochę pomęczyć, by móc później żyć długo i szczęśliwie?


Początek.


Każdy z utęsknieniem wyczekiwał początku weekendu – to właśnie piątkowe wieczory były najbardziej ekscytujące i one przybierały nieoczekiwany obrót. Otóż ta wizja niespodziewanych zdarzeń kusiła młode dusze, spragnione dobrej zabawy, upojenia alkoholowego i poznania przypadkowych ludzi. Wiedział o tym każdy człowiek mieszkający w Bełchatowie, podobnie jak ogólnie znanym faktem było to, że najlepsze imprezy były organizowane w ekskluzywnym klubie The One, w centrum miasta, gdzie bawiła się głównie „elita”.
Klub miał w sobie „magiczną” moc, przyciągającą ciała młodych ludzi, którzy po przekroczeniu bramki zapominali o wszystkich zmartwieniach codzienności i wpadali w wir dzikiej euforii i zabawy, nie zawsze grzecznej.
Julia Malinowska miała to szczęście, że przyjaźniła się córką właścicieli, Olką Wojtasik, więc gdy tylko miało się zadziać tam coś ciekawego, automatycznie dostawała wejściówkę.

Tak też było i tym razem, przy koncercie jednej z miejscowych kapel.
Dziewczyny siedziały przy barze, sącząc swoje drinki i będąc pod ciągłą obserwacją ochroniarzy. Żadna z nich się jednak nie przejmowała, były do tego przyzwyczajone, ojciec Olki zawsze im powtarzał: „mimo że to miejsce, do którego nie wszystkich się wpuszcza, to i tak wariatów nie brakuje”.

W pewnym momencie w miarę spokojnego wieczoru, zrobił się niesamowity harmider, a w którymś kącie sali rozległ się skrzekliwy pisk. Przyjaciółki spojrzały na siebie zdziwione, po czym Olka dźwignęła swą szanowną dupencję ze stołka i poleciała sprawdzić co się dzieje. Julka jedynie wzruszyła ramionami i upijając łyk drinka, zaczęła bujać się w rytm muzyki.
Chwilę później podekscytowana Wojtasik, przytruchtała ciągnąc za sobą nieco oszołomionego osobnika płci męskiej, o niewiarygodnych wręcz wzroście i muskulaturze.
Julia musiała z uznaniem uśmiechnąć się do przyjaciółki, która szczerząc zęby, dokonała prezentacji:
-Julka, to jest Piotrek Nowakowski, siatkarz naszej reprezentacji. Piotrek to Julka Malinowska, moja najlepsza kumpela.
-Miło poznać. – wymienili uścisk rąk, zanim Ola porwała chłopaka na parkiet.
Kilka godzin później, Julia, mając dość siedzenia samej jak kołek, dała znać znajomemu barmanowi, że wychodzi i wróciła do domu.

Po bezpiecznym dotarciu do siebie i odmeldowaniu się rodzicom, wzięła szybki prysznic, po czym zakopała się pod kocem z laptopem na kolanach. Nie zdążyła jeszcze włączyć komputera, gdy zadzwonił jej telefon. Zdziwiona odebrała i na powitanie usłyszała:
-Dlaczego uciekłaś, cholero?
-Nie uciekłam, tylko wyszłam. – odparła, marszcząc brwi do monitora.
-Chciałam Ci jeszcze kogoś przedstawić. – słychać było w głosie Oli charakterystyczne naburmuszenie, gdy coś nie szło po jej myśli.
-Z Twojego zachowania wnioskowałam, że nie chcesz by Tobie i blondasowi, ktokolwiek przeszkadzał.
-Oj, nie wzbudzaj we mnie poczucia winy. A wracając do tematu, naprawdę chciałam żebyś tego kogoś poznała.
-Dorwałaś kolejnego przystojniaka? – pytanie było zadane z nutką ironii.
-Bardzo zabawne. – mruknęła z przekąsem Ola. – I tak go poznasz.
-A jakim niby cudem, hę?
-A takim, że jutro idziemy na podwójną randkę. – zaświergotała do słuchawki panna Wojtasik.
-Taa, jasne.
-No jasne, wpadnę po Ciebie o 18.30, to Cię jakoś ładnie wyszykujemy.
-Nie rozpędzaj się, nie powiedziałam, że gdziekolwiek pójdę. – Julce wcale nie podobało się, że przyjaciółka próbowała ją wyswatać i to już nie pierwszy raz. – Sama potrafię sobie znaleźć faceta.
-Wiem, ale już obiecałam. – Ola uruchomiła swój słodki głosik, a Malinowska była pewna, że nieświadomie robi jeszcze oczy a’la kot ze Shreka. – Poza tym, to nic zobowiązującego, idziemy połazić po centrum, a później na kolację.
-Ugh…
-Prooooszę.
-Dobra, ale to już ostatni raz.
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem, a teraz, dobranoc.
-Dobranoc.

 ____________________________

Kiedyś dawno temu, występowałam w świecie blogowym jako silly_me. Jednak jak to zwykle ze mną bywa, po naprawie komputera nie mogłam znaleźć maila czy tym bardziej hasła do historii, którą pisałam wcześniej, więc wymyśliłam coś nowego.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :)


4 komentarze:

  1. Ojeeej :D fajnie się zaczyna! nie ma, jak spierdzielić z imprezy. czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się zapowiada i czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zaczyna.. Już bym chciała czytać więcej. ; )
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne i zapraszam do siebie http://siatkowkasiatkowkokochamcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń