poniedziałek, 27 maja 2013

1. „Randki to najgorszy wymysł ludzkości.”



To był jeden z tych dni, w które nie wiesz czego się spodziewać. I tak jak piękne bezchmurne niebo i mocno przygrzewające słońce nie zapowiadały wieczornej ulewy, tak i kolejne wydarzenia nie zwiastowały wielkich zmian, a jednak.

Julka cały czas zastanawiała się, jak to się stało, że dała się wkręcić w tą  podwójną randkę i to jeszcze nie wiedząc zupełnie nic o  swoim towarzyszu.
Od rana miała przeczucie, że to wszystko nie skończy się dobrze. Jakiś głosik w jej głowie, powtarzał, że powinna się z tego jak najszybciej wymigać. Tocząc ze sobą wewnętrzną walkę, nawet nie zauważyła, kiedy minął czas, a Olka robiła jej rewolucję w szafie.
-Możesz mi przynajmniej powiedzieć co to za gość? – zapytała, siedząc na łóżku, wśród sterty ubrań, które zostały już wyrzucone z jej mebli.
-Normalny, chyba. – Ola wzruszyła ramionami, egzaminując uważnie kolejną parę dżinsów.
-Chyba? Niewiele mi to mówi, wiesz?
-Okey, co chcesz wiedzieć? – z „wielkim” westchnieniem blondynka obróciła się w stronę przyjaciółki.
-Hmm… - Julka udała, że się zastanawia. – Tak mniej więcej, cokolwiek. Czy przypadkiem nie jest jakimś seryjnym mordercą, gwałcicielem albo czy nie przebiera się w babskie ciuchy? – na tą ostatnią myśl aż się wzdrygnęła, przypominając sobie ostatniego absztyfikanta, sprezentowanego jej przez Olę.
-Ma na imię Bartek, ma 23 lata, gra razem z Piotrkiem i raczej nie jest mordercą, a co do reszty, to nie wiem, przekonasz się. – zawahała się przez chwilę i dodała: - Wiem, tylko, że niedawno rzuciła go dziewczyna, po raz kolejny.
-Aaa, czyli robię za pocieszycielkę?
-Nie powinnaś tego tak ujmować.
-A jak by było lepiej?
-No nie wiem… może terapeutka?! – wyszczerzyła zęby Ola, a Julka miała ochotę przyłożyć jej poduszką i długo się nad tym nie zastanawiała.


Gdy już Ola zaspokoiła swoją żądzę wystrojenia Julii, po swojemu, czyli obcisłe dżinsy, tunika z głębokim dekoltem i niebotycznie wysokie szpilki, mogły wyruszyć na spotkanie.
Blondynka trajkotała wesoło na temat swojego nowego obiektu westchnień, a brunetka tylko siłą woli zmuszała się by nie zwiać stamtąd jak najdalej.
Po dotarciu w umówione miejsce, okazało się, ze panowie jeszcze nie raczyli się pojawić. Julka przewróciła oczami i mruknęła pod nosem:
-Też mi gentlemani.
-Daj spokój, każdemu się może zdarzyć.
-Jasne, jasne. – zgryźliwie odparła brunetka, siadając na krawężniku i wyjmując telefon z torebki. – Jak można się spóźniać? Zero szacunku dla czasu drugiego człowieka.
Olka spojrzała na przyjaciółkę z dozą zwątpienia, już wiedziała, że to popołudnie będzie jedną, wielką katastrofą. Jeśli czegoś Julka nie lubiła, to właśnie spóźnialstwa i niedotrzymywania ustalonych warunków i planów. Blondynka zaczęła w duchu prosić, by ich dzisiejsi towarzysze pojawili się jak najszybciej, zanim jej przyjaciółka zupełnie straci zainteresowanie i wróci do domu.
15 minut później, gdy Julia zdążyła pobić po raz kolejny rekord we Fruit Ninja, dało się słychać radosne i wypowiedziane z ulgą:
-No nareszcie.
-Przepraszam, ale ktoś się nie mógł wyrobić jak zwykle.
Brunetka podniosła wzrok z nad telefonu i jej świat został przesłonięty przez dwie potężne sylwetki. Niespiesznie podniosła się, otrzepała spodnie i ponownie spojrzała na dwóch osobników, niewątpliwie płci męskiej. Jeden miał zakłopotany wyraz twarzy, przepraszając stojącą obok Olkę, natomiast drugi błądził nieobecnym wzrokiem i nie zapowiadało się na jakiekolwiek przeprosiny z jego strony.

Na twarzy Julki pojawił się grymas niezadowolenia, a jej ręce skrzyżowały się na klatce piersiowej, pokazując tym samym swoje nastawienie do tego faceta. Olka, kątem oka obserwująca przyjaciółkę, szybko postanowiła przejść do prezentacji, zanim pierwsze wrażenie okaże się być decydujące w tej znajomości:
-Każdemu zdarza się spóźnić, a Twój kolega to … - zawiesiła głos, a Piotrek w mig załapał o co chodzi:
-Właśnie, Bartek … - szturchnął kumpla w ramię, zwracając jego uwagę – to jest Ola, o której Ci już wspominałem, a to jest jej koleżanka, Julia. – pokazał kolejno na blondynkę, a potem na brunetkę. – A to jest Bartek.
-Siema. – z głosu chłopaka wynikało, że jest średnio zainteresowany tym co się dzieje, a Julka na taki ton nie zamierzała odpowiadać, więc tylko kiwnęła głową. Ola posłała jej karcące spojrzenie, po czym z uśmiechem odwróciła się do Bartka, mówiąc:
-Miło Cię poznać, Piotrek dużo o Tobie mówił.- na te słowa, chłopak uśmiechnął się nieznacznie, ale nie raczył nic powiedzieć.
„Buc”, przeszło Julce przez myśl, „Przystojny, ale jednak buc”, skrzywiła się i podążyła za przyjaciółką, która już ciągnęła Piotrka w stronę wejścia do centrum, obok niej snuł się Bartek.


Ola i Piotrek doskonale czuli się w swoim towarzystwie, wyczuwane między nimi były chemia i pozytywne wibracje. Tematy rozmów im się nie kończyły, okazało się, że mają podobne poczucie humoru i gusta jeśli chodzi o muzykę i filmy.
Natomiast kilka kroków za nimi, snuły się dwie postaci, jedna ze zrezygnowaną, zbolałą miną, a druga ożywionym głosem rozprawiała na temat pewnej blondynki, która ostatnio znów go rzuciła.
„Po co w ogóle zaczynałam rozmowę? Po co?”, Julka zgrzytnęła zębami, słysząc po raz kolejny jak wspaniałe i cudowne było owo dziewczę i jak za nią tęskni. Fakt faktem, że chłopak był całkiem uroczy, gdy na jego twarzy pojawiał się uśmiech, wtedy aż oczy mu błyszczały, jednak było to tylko na chwilę, kiedy wspominał miłe chwile spędzone z dziewczyną imieniem Karolina. Wyraźnie miał nadzieję, że znowu do siebie wrócą, a przez to wydawał się Julce bardzo żałosny. Zresztą nie była przyzwyczajona do tego, by na randce, jaka by ona nie była, ktoś ją tak bardzo ignorował. Miała wrażenie, że niedużo cierpliwości jej zostało, a to mogło zaowocować potężnym wybuchem.

Wybuch nastąpił kilkanaście minut później, gdy siedzieli we czworo w pizzerii. Powodem było jedno głupie porównanie zwyczajów żywieniowych Karoliny i Julki.
-Wiesz, Karolina by tyle nigdy nie zjadła, zawsze dbała o linię. – Bartek palnął bez sensu, nieświadomy tego co się stanie.
Olka nie musiała patrzeć na przyjaciółkę, by wiedzieć jaką ma minę, Piotrek niewinnie spojrzał na kumpla, a potem na brunetkę, po czym przestraszony opuścił wzrok.
Po wzięciu kilku głębszych oddechów, Julka powoli wycedziła przez zęby:
-Moje żywienie i moja figura to moja sprawa.
-No tak, ale może to właśnie dlatego nie możesz znaleźć faceta?
Olka wstrzymała oddech, choć wiedziała co się zaraz stanie, natomiast Piotrek zrobił wielkie oczy i w myślach zaczął biadolić nad przykurczonym mózgiem przyjaciela.
-Ty niby lepszy jesteś? – głos Julki, nieznacznie się podniósł, podobnie jak jej ciśnienie.
-W jakim sensie? – wielkie oczy chłopaka, patrzyły na nią badawczo, jakby próbując odczytać z jej twarzy co ma na myśli.
-A w takim, że nie potrafisz utrzymać jednej dziewczyny? – dziewczyna zacisnęła dłonie na sztućcach i podniosła się z miejsca. – I w takim, że jak piesek za nią łazisz, zamiast wziąć się w garść i dać sobie spokój?  
-To nie tak… – Bartek, również dźwignął się z krzesła i w obronnym geście skrzyżował dłonie na klatce piersiowej.
-A jak? Hobbystycznie zachowujesz się jak żałosny pantoflarz? – powiedziawszy chłopakowi tych parę słów, rzuciła na stół sztućce i zabierając ze sobą torebkę, szybko wyszła.

Gdy wybiegła na zewnątrz, zaskoczyła ją gwałtowna zmiana pogody. Deszcz rzęsiście padał, a co chwilę słychać było groźne pomruki.
-Cudownie. – mruknęła z przekąsem Julka i ruszyła w stronę przystanku autobusowego.

wtorek, 14 maja 2013

Wstęp.




Dlaczego nie potrafimy zawalczyć o szczęście, które jest tuż przed nami? Dlaczego boimy się wyciągnąć po nie rękę?
Przecież nie zawsze los jest tak łaskawy, by dać nam drugą szansę, a czasem tylko przypadek decyduje kiedy i gdzie spotka nas coś dobrego, pięknego.
A my uciekamy i chowamy się, gdy pojawi się coś nowego, nieznanego i intrygującego.
Chyba warto jest się trochę pomęczyć, by móc później żyć długo i szczęśliwie?


Początek.


Każdy z utęsknieniem wyczekiwał początku weekendu – to właśnie piątkowe wieczory były najbardziej ekscytujące i one przybierały nieoczekiwany obrót. Otóż ta wizja niespodziewanych zdarzeń kusiła młode dusze, spragnione dobrej zabawy, upojenia alkoholowego i poznania przypadkowych ludzi. Wiedział o tym każdy człowiek mieszkający w Bełchatowie, podobnie jak ogólnie znanym faktem było to, że najlepsze imprezy były organizowane w ekskluzywnym klubie The One, w centrum miasta, gdzie bawiła się głównie „elita”.
Klub miał w sobie „magiczną” moc, przyciągającą ciała młodych ludzi, którzy po przekroczeniu bramki zapominali o wszystkich zmartwieniach codzienności i wpadali w wir dzikiej euforii i zabawy, nie zawsze grzecznej.
Julia Malinowska miała to szczęście, że przyjaźniła się córką właścicieli, Olką Wojtasik, więc gdy tylko miało się zadziać tam coś ciekawego, automatycznie dostawała wejściówkę.

Tak też było i tym razem, przy koncercie jednej z miejscowych kapel.
Dziewczyny siedziały przy barze, sącząc swoje drinki i będąc pod ciągłą obserwacją ochroniarzy. Żadna z nich się jednak nie przejmowała, były do tego przyzwyczajone, ojciec Olki zawsze im powtarzał: „mimo że to miejsce, do którego nie wszystkich się wpuszcza, to i tak wariatów nie brakuje”.

W pewnym momencie w miarę spokojnego wieczoru, zrobił się niesamowity harmider, a w którymś kącie sali rozległ się skrzekliwy pisk. Przyjaciółki spojrzały na siebie zdziwione, po czym Olka dźwignęła swą szanowną dupencję ze stołka i poleciała sprawdzić co się dzieje. Julka jedynie wzruszyła ramionami i upijając łyk drinka, zaczęła bujać się w rytm muzyki.
Chwilę później podekscytowana Wojtasik, przytruchtała ciągnąc za sobą nieco oszołomionego osobnika płci męskiej, o niewiarygodnych wręcz wzroście i muskulaturze.
Julia musiała z uznaniem uśmiechnąć się do przyjaciółki, która szczerząc zęby, dokonała prezentacji:
-Julka, to jest Piotrek Nowakowski, siatkarz naszej reprezentacji. Piotrek to Julka Malinowska, moja najlepsza kumpela.
-Miło poznać. – wymienili uścisk rąk, zanim Ola porwała chłopaka na parkiet.
Kilka godzin później, Julia, mając dość siedzenia samej jak kołek, dała znać znajomemu barmanowi, że wychodzi i wróciła do domu.

Po bezpiecznym dotarciu do siebie i odmeldowaniu się rodzicom, wzięła szybki prysznic, po czym zakopała się pod kocem z laptopem na kolanach. Nie zdążyła jeszcze włączyć komputera, gdy zadzwonił jej telefon. Zdziwiona odebrała i na powitanie usłyszała:
-Dlaczego uciekłaś, cholero?
-Nie uciekłam, tylko wyszłam. – odparła, marszcząc brwi do monitora.
-Chciałam Ci jeszcze kogoś przedstawić. – słychać było w głosie Oli charakterystyczne naburmuszenie, gdy coś nie szło po jej myśli.
-Z Twojego zachowania wnioskowałam, że nie chcesz by Tobie i blondasowi, ktokolwiek przeszkadzał.
-Oj, nie wzbudzaj we mnie poczucia winy. A wracając do tematu, naprawdę chciałam żebyś tego kogoś poznała.
-Dorwałaś kolejnego przystojniaka? – pytanie było zadane z nutką ironii.
-Bardzo zabawne. – mruknęła z przekąsem Ola. – I tak go poznasz.
-A jakim niby cudem, hę?
-A takim, że jutro idziemy na podwójną randkę. – zaświergotała do słuchawki panna Wojtasik.
-Taa, jasne.
-No jasne, wpadnę po Ciebie o 18.30, to Cię jakoś ładnie wyszykujemy.
-Nie rozpędzaj się, nie powiedziałam, że gdziekolwiek pójdę. – Julce wcale nie podobało się, że przyjaciółka próbowała ją wyswatać i to już nie pierwszy raz. – Sama potrafię sobie znaleźć faceta.
-Wiem, ale już obiecałam. – Ola uruchomiła swój słodki głosik, a Malinowska była pewna, że nieświadomie robi jeszcze oczy a’la kot ze Shreka. – Poza tym, to nic zobowiązującego, idziemy połazić po centrum, a później na kolację.
-Ugh…
-Prooooszę.
-Dobra, ale to już ostatni raz.
-Kocham Cię, wiesz?
-Wiem, a teraz, dobranoc.
-Dobranoc.

 ____________________________

Kiedyś dawno temu, występowałam w świecie blogowym jako silly_me. Jednak jak to zwykle ze mną bywa, po naprawie komputera nie mogłam znaleźć maila czy tym bardziej hasła do historii, którą pisałam wcześniej, więc wymyśliłam coś nowego.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :)